Tak, jak już pisałem, mam znajomego, który prowadzi serwis pisania prac.
Próbowały mu go zamknąć różne stowarzyszenia (składając doniesienia o popełnieniu przestępstwa), prokuratura, policja… I nic. Nikomu się udało. Miał zarzuty, był podejrzany, nie mógł na dłużej niż 7 dni opuszczać kraju itd. itp., ale wszystkie próby te były nieudane. Serwis bez przerwy działał – bez przestojów, bez przerywania pracy.
Ale dzisiaj wychodzi na to, że tego, czego nie mogła zrobić policja, prokuratura prawdopodobnie dokona kryzys. A w zasadzie dwa kryzysy – jeden ekonomiczny, drugi demograficzny. Ekonomicznego nie trzeba tłumaczyć. O demograficznym to w zasadzie trzeba by pisać w cudzysłowie. Chodzi generalnie o mniejszą ilość studentów – co jest nie tylko kwestią niżu demograficznego, ale i innych czynników powodujących, że mniej osób podejmuje studia (na przykład coraz powszechniejsze jest zdanie, że ukończenie studiów nie pomaga, albo niewiele pomaga w znalezieniu pracy) – w efekcie niektóre uczelnie zamykają kierunki, filie, niektóre będą upadać.
Cała branża pisania prac przeżywa kryzys. Mój znajomy niemal codziennie dostaje maile od osób, które chciałby z nim współpracować – niektóre z nich nie rozumieją, że to problem w skali całego kraju, a nie tylko jednego serwisu:
„Jestem zainteresowany współpracą związaną z pisaniem opracowań naukowych na zlecenie. Zajmuję się tym od około dwóch lat, jednak zaniedbania poprzednich zleceniodawców spowodowały obniżenie wyników wyszukiwania ich stron www, a tym samym znaczący spadek liczby klientów…”
Szanowna osobo próbująca kandydować na współpracownika, u mojego znajomego też nie dostaniesz pracy, bo to nie wina zaniedbań Twoich poprzednich zleceniodawców jest powodem tego, że nie masz pracy.
(Tak trochę komentując podejście tej osoby, to można wnosić, że nie jest zbyt bystra. Jeśli pisząc takiego maila ma się nadzieję, że odniesie on zamierzony skutek – czyli uzyskanie pracy – to trzeba być mocno bezmyślnym. Zajmuje się pisaniem od około dwóch lat – strasznie mało, dobrzy fachowcy zajmują się tym kilkanaście lat – nie powinna więc tego podkreślać, należałoby znaleźć swoje inne atuty. Obniżenie wyników wyszukiwania, mniej zleceń – wtedy zleceń nie dostają osoby najmniej kompetentne – czyli sam sobie kandydat wystawił laurkę. Poza tym, to niesmaczne – obmawiać swoich poprzednich chlebodawców; można przypuszczać, że w przyszłości może obmawiać aktualnych adresatów.)
Czyli co? Niech żyje wolny rynek?