Moim zdaniem, ani to, ani to. Ani tacy, ani tacy. Oczywiście, mowa o promotorach. Powinni być kierownikami projektu pod nazwą praca magisterska, czy jego korektorami? Powinni mówić, co magistrant ma robić i kierować jego poczynaniami, czy tylko poprawiać to, co napisze i mówić, gdzie zrobił błąd? Nie ma złotej reguły. Wszystko zależy od sytuacji i co najważniejsze – od magistrantów. Jak się trafi maminsynek, który kroku nie zrobi bez pytania, to trudno będzie poprawić coś, cokolwiek bez pokierowania jego krokami. Z kolei, gdy trafimy na pełnego pomysłów zapaleńca, który płodzi sto stron na tydzień, to pozwólmy mu się realizować – tylko troszkę korygując jego ruchy, ale tak, aby nawet nie zauważył, że je korygujemy, tak, aby myślał, że sam doszedł do właściwych wniosków.
Jakaś konkluzja? Tak. Promotor powinien być elastyczny i inteligentny, powinien umieć pokierować maminsynkiem i wskazać błędy A niestety, z mojego doświadczenia, jak już zresztą pisałem, mnóstwo promotorów to idioci. Z naszą nauką (szkolnictwem wyższym) nie jest najlepiej.